fbpx

Empatia dla słuchającego, czyli mam dla Ciebie kamień

Co robić, kiedy emocja jest jak wielka i ciężka jak kamień?  Czy można towarzyszyć innym trudnych emocjach i jak usłyszeć wtedy siebie? Nie trzeba daleko szukać. Odpowiedź jest w nas.

kamień

Kiedy przynosisz ziemniaki do domu, aby przygotować je na obiad, myjesz je lub obierasz. Wkładasz do garnka i gotujesz. Słyszałam ostatnio historię, że jest gdzieś na świecie klasztor, w którym mnisi wkładają do garnka brudne, nieumyte, oblepione gliną ziemniaki. Gotują je na małym ogniu, stale, delikatnie mieszając. Dlaczego? Bo kiedy ziemniaki ocierają się o siebie i kiedy powstaje tarcie, cała glina, piach, cały brud, odpadają. Odsłaniając czystego, pysznego ziemniaka.

Tarcie…

Historia ta jest dla mnie o tyle wymowna, że przypomina mi sytuacje, z jakimi spotykam się na co dzień w życiu. Kiedy dochodzi do tarcia. Kiedy pojawiają się trudne, brudne i ciężkie emocje. Kiedy idziesz sobie, po prostu przez świat, oglądasz obrazy za oknem, podziwiasz śpiew ptaków, parzysz herbatę i nagle – BAM!

Czy to mnie dotyczy?

Po pierwsze sprawdź, czy to Ciebie dotyczy.

Czasami spotykają nas sytuacje, w których nic nie wskazuje, że ktoś na nas za chwilę wskoczy. Nic nie wskazuje na to, że dostaniemy w prezencie jakąś brudną, gorącą i poruszającą się z prędkością światła lawę. Czasem jesteśmy po prostu Bogu ducha winnym pierwszym z brzegu człowiekiem, który się akurat napatoczył na „Wulkan Emocji”.
Każdy może wybuchnąć. Wybuchnąć może śpieszący się człowiek w kolejce na stacji benzynowej. Pani sprzedająca w sklepie. Nauczycielka ze szkoły dziecka.
Nie znasz ich. Nie wiesz, dlaczego dzisiaj są wściekli. Nie znasz powodu, dla którego są smutni, upierdliwi.  A może po prostu mają tak dzisiaj. Jeśli jest to jednostkowy wypadek, jeśli jest to tylko dzisiaj,  tak się po prostu zdarzyło, że trafiło na Ciebie. I po prostu za moment przejdzie. Gdyby byś spotkał ich jutro, to będą to ludzie, że do rany przyłóż. Będą Cię przepraszać za swój wybuch. Będą uczynni, kochani. Dzisiaj mają po prostu gorszy dzień. Ty też czasami miewasz gorsze dni. Też czasami bywasz Wulkanem Emocji, prawda?
Przypomnij sobie sytuację, kiedy Ty bywasz Wulkanem.  Zastanów się, czego wtedy najbardziej potrzebujesz, kiedy stajesz się trudny dla otoczenia…

Może zrozumienia? A może spokoju, odpoczynku. Być może wystarczyłoby więcej snu albo szklanka wody.  Chciałbyś,  gdy masz taki gorszy dzień, aby ludzie byli dla Ciebie bardziej wyrozumiali. Po prostu zrozumieli. Kiedy przypomnisz sobie, czego Ty potrzebujesz w takich chwilach, będzie dla Ciebie łatwiejsze myślenie o ludziach w ich przejściowych, trudnych sytuacjach.

Nie musisz nic robić, wystarczy, że zrozumiesz, że jeśli Ty czasami masz tak samo, więc im pewnie przydarzyło się coś podobnego. I tak przy okazji, niektórzy mówią, że na tym polega empatia.

Czy tak już będzie zawsze?

Drugim przypadkiem jest sytuacja, kiedy człowiek jest trudnych do siebie emocjach na stałe. Na przykład ten wiecznie smutny i zgorzkniały sprzedawca w kiosku. Człowiek, który stale wysyła sygnał, że coś trudnego i ważnego wydarzyło się lub wydarza się w jego życiu       do tego stopnia, że zgorzknienie stało się elementem jego życia.
Może dzieci wyprowadziły się za granicę i nie może spotykać się z wnuczkami albo może po prostu chciałby być gdzieś indziej lub chciałby być kimś innym.
Ten stan stałego zgorzknienia jest wg mnie nieobcy niektórym polskim politykom.  U mnie wywołuje, to głównie smutek, że człowiek, który poświęca swoje życie na rzecz społeczności, jest stale zgorzkniały.

Krąg się zacieśnia

Sytuacja zmienia się diametralnie, jeśli na co dzień dotykają nas trudne emocje bliskiej nam osoby lub osoby, na którą jesteśmy „skazani” – szefa lub teściowej.

Kiedy bliski nam Wulkan Emocji nie jest w stanie przerwać erupcji, aby ją powstrzymać lub jej zapobiec szukamy popularnych i prostych rozwiązań. Doradzamy. Próbujemy poprawić nastrój. Pomniejszamy problem.
Czasem, kiedy Wulkan wylewa zbyt wiele emocji, odcinamy się i po prostu przestajemy o tym rozmawiać. Gdzieś w środku jesteśmy jednak w dalszym ciągu wściekli lub smutni. Prowadzimy dialog wewnętrzny typu:
” Jak długo można być w depresji?” albo „Moje życie się skończyło, kiedy ona przestała się uśmiechać.”

Co możesz zrobić, kiedy głębokie emocje innej osoby wywołują podobne głębokie emocje u Ciebie? Moją odpowiedzią jest zawsze …

Empatia do siebie

Najpierw zajmij się sobą i tymi emocjami, które dotyczą właśnie Ciebie.
Propagując empatię i ucząc ludzi, o tym, czym ona jest często posługuję się metaforą z lotnictwa. Jeśli kiedykolwiek lecieliście samolotem, to widzieliście jak przedstawiane są procedury bezpieczeństwa.  Dowiadujecie się z tych procedur,  że jeśli z powodu utraty szczelności kabiny wypadną maski z tlenem,  to najpierw zakładacie je sobie. Dopiero potem dziecku lub innej osobie towarzyszącej, która nie potrafi sobie z tym poradzić.  Najpierw zakładacie maskę sobie, dopiero potem drugiej osobie.
Ta metafora ma wprost przełożenie na naszą empatycznie emocjonalną sytuację.

Najpierw uratuj siebie, potem dopiero ratuj resztę świata.

Jeśli najpierw zadbasz o własne uczucia i emocje, to o wiele łatwiejsze będzie dla Ciebie, aby  udźwignąć emocje drugiej osoby.

O ile łatwiej jest Ci nieść Twoje emocje, kiedy możesz się nimi podzielić. To właśnie dzieje się w naszym rozemocjonowanym Wulkanie. On po prostu, potrzebuje się podzielić, tym co nosi, bo ma tego zbyt dużo.  Jeśli wylewają się na Ciebie emocje, to popatrz na to, jako na zaproszenie do udźwignięcia ich wraz z osobą, która je przeżywa. Sprawdź, czy masz miejsce na to, by jej towarzyszyć.

Posłużę się tutaj kolejnym obrazem.

Zastanawiałeś się kiedyś, ile dla Ciebie waży Twój własny smutek, albo Twoja złość?  Wyobraź sobie, że niesiesz w rękach przed sobą ciężki kamień z napisem „jestem wściekły”. Kamień ten jest wielki i niewygodny do utrzymania. Coraz ciężej jest Ci go nieść samemu. Kiedy już naprawdę nie możesz wytrzymać ciężaru, przerzucasz ten kamień do rąk pierwszej napotkanej osoby. Na przykład podrzucasz ten kamień komuś z rodziny przy śniadaniu.  Ulga, prawda?

To samo spotyka Ciebie.  Jeśli ktoś niesie przed sobą zbyt ciężki kamień, kiedy jest już mu z nim zbyt ciężko, podrzuca go do Ciebie. Podobne kamienie będą rzucać do Ciebie mąż, żona, rodzice, dzieci, szef, kolega z pracy.
Kiedy przerzucają do Ciebie taki kamień, to czy bierzesz ten ciężki kamień do swojego plecaka? Czy chcesz dobrowolnie wziąć sobie to na plecy?

A co by się zmieniło u Ciebie, gdyby pozwolić temu kamieniowi potoczyć się obok Ciebie?

Co by się stało, gdybyś widząc zmierzającą w Twoją stronę kamienną kulę zszedł po prostu z  linii uderzenia?

Czy możesz sobie pozwolić na to, aby w tej sytuacji zadbać najpierw o siebie? Brzmi kusząco prawda?

Zacznij od jedynej osoby, która może coś zrobić z Twoimi emocjami – czyli od siebie.

Co możesz zrobić, kiedy widzisz ten kamień toczący się w Twoją stronę? Zadaj sobie kilka pytań:

Czy to, co idzie do mnie, jest to o mnie, czy o tej osobie?

Może jest to jej/ jego  desperacki sposób proszenia o pomoc, bo nie potrafi sobie poradzić z dźwiganiem swojego kamienia? Swoich emocji?

Co ja czuję, kiedy widzę tę sytuację? Wściekłość, smutek?

Czy jestem gotowy zderzyć się z tym kamieniem?  Jestem gotowy dać się rozjechać przez tę kamienną kulę? A może…

Puść bokiem?

Niech się drze.  A niech sobie płacze. Bądź po prostu obecny obok, ale nie przyjmuj tych emocji do siebie. Kiedy pozwolisz tym emocjom, które wylewają się z Wulkanu wybrzmieć i być usłyszanymi,  to masz szansę dosłyszeć realne argumenty. Prawdziwą historię. I usłyszeć do słyszeć to, o co naprawdę chodzi.

Pomóż toczyć kamień

Jeśli masz w sobie dość siły, żeby być blisko tych trudnych emocji, możesz też pomóc toczyć tę kulę do przodu. Jak to zrobić? Nazywając emocje dla osoby, która je przeżywa i pozwalając  tej osobie obejrzeć sobie jej emocje z każdej strony.  Wtedy kula potoczy się szybciej.

Emocje opadną i zacznie się normalna rozmowa.

Ale przecież…

Nie każdy z nas jest Syzyfem

Jeśli nie jesteście gotowi towarzyszyć w drugiej osobie w trudnych emocjach – pozostańcie w towarzyszeniu sobie. Pozwól sobie, usłyszeć swoją wściekłość. Pozwól sobie usłyszeć swój smutek.

Pozwól sobie wreszcie usłyszeć swoje emocje. Poprzyglądaj się im. Usłysz je z perspektywy empatii, jaką Ty możesz sobie dać. Obejrzyj każdą z emocji, jakie w Tobie się przejawiają. Jeśli Cię uwierają, znajdź sposób, żeby je z siebie wyrzucić.

Empatia jest jak mięsień i tak samo, jak ciało na siłowni, trzeba ją ćwiczyć.

Ale zawsze najpierw na sobie.

 

Zapraszam do odsłuchania tego wpisu w formie podcastu!

 

Jeśli potrzebujesz więcej informacji jak poradzić sobie samodzielnie w takich sytuacjach, to zapraszam do pobrania Poradnika do autoempatii. Jest za darmo!

[space_80]

Photo by Brina Blum on Unsplash

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *