fbpx

Emocjo! Ty jesteś jak zdrowie! czyli jak uzdrowić emocje i siebie

 

[space_20]

A zdrowe emocje to emocje nazwane ….

O co chodzi z nazywaniem emocji? I dlaczego to takie ważne?

Bo to DZIAŁA!

„Mówienie o emocjach i nazywanie emocji nie oznacza, aby nad każdą emocją się rozwodzić i pisać do niej inwokacje. Chodzi, o to aby mieć ich świadomość, znać ich rolę w naszym życiu i potrafić sobie z nimi umiejętnie poradzić, kiedy są dla nas trudne.”

 

 

Bajka zamiast wstępu

Była sobie kiedyś młoda mama pierwszej i jedynej córki. Niestety nie było studiów z wychowania dzieci, nie można było z tego zrobić doktoratu, więc wychowanie latorośli na zmianę zaskakiwało  i przerażało młodą mamę. W (rzadkich) wolnych chwilach czytała, wszystko, co miało dziecko na okładce. Z dużą radością przywitała książki o wychowaniu dzieci w formie komiksu. Dla pracującej na cały etat ambitnej matki ta spójna forma przekazu była jak znalazł. Nawet nie wiedziała, jak szybko się przydadzą…

Pewnego sobotniego popołudnia rodzina spędzała czas na działce dziadków, na której akurat wypadł moment malowania domku. W związku z tym dookoła niego stały wysokie na trzy metry rusztowania. Kilimandżaro dla trzylatki. Obiekt marzeń i spełnienie odwiecznej tęsknoty za wspinaniem się. Utrzymanie jej z daleka od rusztowań graniczyło z cudem. Kiedy tylko nie spała – wchodziła na nie, wspinała się, urządzała na nich zabawy. To była tylko kwestią czasu, kiedy wypełniło się matczyne wieszcze myślenie o tym, że coś strasznego się wydarzy.

Chwila nieuwagi i młoda spadła z rusztowania. Na szczęście z niewysoka i na pierwszy rzut oka było widać, że nic jej się nie stało. Nie podwinęła się rączka ani nóżka, nie upadła tyłem głowy, nie spadła na nic ostrego, ani twardego, tylko po prostu na trawnik. Trzeba przyznać, że młoda zrobiła to umiejętnie – bardzo równomiernie „skleiła glebę” całą powierzchnią małego ciałka, zaryła nosem lekko w trawę i … wpadła w spazmatyczny ryk. Zupełnie normalna reakcja trzylatka. Trudno było spodziewać się czegoś innego. To, co było inne, to reakcja mamy na to zdarzenie. Podniosła malucha, przytuliła i zapytała młodą prosto w twarz: „Przestraszyłaś się, prawda?” 

To była prawda. Płacz zniknął prawie natychmiast. Usteczka wyprostowały się i na twarzy młodej alpinistki pojawił się wyraz zrozumienia i spokoju. Przytuliła się jeszcze raz, a za dwie minuty siedziała znów na rusztowaniu i bawiła się dalej w najlepsze. 

Alternatywne zakończenia?

Gdyby nie  komiksowe książki reakcja mogłaby być standardowa:

  • „Przecież nic się nie stało”  (zaprzeczenie),
  • „To wcale nie był upadek z dużej wysokości”  (pomniejszanie),
  • „Przestań płakać i wstawaj” (lekceważenie i zaprzeczanie uczuciom). 

lub ekstremalna:

  • „Gdybyś nie wchodziła tak wysoko to by ci się nic nie stało” (doradzanie); 
  • „Zobacz, Jasiu siedzi grzecznie w piaskownicy i nic mu się nie dzieje” (porównywanie); 
  • „Jak ty jesteś niezdara!” (krytykowanie)
  • „Wszystkie dzieci są niezdarne i nie powinny się bawić na podwyższeniach”  (generalizacja).

Alternatywne (i jakże częste w naszej komunikacji) zakończenia, to są tematy na osoby wpis. 

Uzdrów swoje emocje

Nazwanie  emocji, nazwanie trudnej emocji i nazwanie trudnej emocji dla młodego człowieka, który nie ma jej jeszcze zintegrowanej w swoim systemie – wszystkie te trzy sytuacje podlegają temu samemu mechanizmowi w naszym układzie nerwowym. Siedliskiem emocji jest ciało migdałowate, które jest częścią wewnętrznego mózgu (mózgu ssaczego) obudowanego korą nową. Kora nowa jest tą częścią mózgu, która nadaje naszej rzeczywistości wartości poznawcze. Cokolwiek dzieje się w mózgu gadzim lub ssaczym bez nazwania tego zdarzenia na poziomie kory nowej, jest czystą ekspresją naszych popędów, lęków, pragnień. Kiedy te popędy, lęki i pragnienia są pozostawione same sobie i po prostu harcują po ciele migdałowatym, kiedy są odłączone od kory nowej i nie ma między nimi części wspólnych, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że harcownictwo się rozniesie na całego człowieka.  Wrzask, płacz, walenie pięściami, ucieczka przed siebie jak najdalej od tego, co nas spotkało. I to są emocje zagubione, nie zaopiekowane. A nam chodzi o zdrowe emocje.

Kora nowa nazywając, opisując i nadając znaczenie naszym emocjom umożliwia nam proces socjalizacji i nauki. Kiedy nazywamy emocję, dla siebie (lub dla kogoś) podnosimy szansę na to, że jesteśmy w stanie pozostać ze sobą lub z tą osobą w kontakcie. Stajemy się świadkami bardzo skomplikowanego i angażującego miliony neuronów procesu budowania się połączeń, które będą nowymi autostradami dla szybszej i sprawniejszej komunikacji. 

Kiedy mówisz przestraszonemu dziecku: „Widzę, że się boisz” burza, która rozgrywa się w ciele migdałowatym (i w małym ciałku dziecka) zaczyna się wyciszać. Jednocześnie, jeśli dodasz: „Oczywiście, że się boisz.  Ta strzykawka ma ostrą igłę, wygląda strasznie i to ukłucie, kiedy pobierają krew, jest bardzo nieprzyjemne” burza ma szansę się wyciszyć jeszcze bardziej i znacznie szybciej, niż kiedy powiesz, „bądź dużym chłopcem, chłopcy nie płaczą, są dzielni i dają sobie pobierać krew bez mrugnięcia okiem”.

Emocjo! O, emocjo!

Z jednej strony wydaje się to proste, a z drugiej lekko niewiarygodne. Dlaczego? Bo w większości zostaliśmy wychowani w schemacie pomijania emocji w naszym życiu. Nie nazywamy ich, nie przyznajemy się do nich. Emocje się ukrywa, emocje są wstydliwe. Ludzie emocjonalni – głęboko przeżywający swoje emocje – są uważani za niestabilnych, trudnych do współpracy. Tak na wszelki wypadek minimalizujemy emocje jak najbardziej się da. I mam niestety taką obserwację, że wylaliśmy tutaj dziecko z kąpielą.

Mówienie o emocjach i nazywanie emocji nie oznacza, aby nad każdą emocją się rozwodzić i pisać do niej inwokacje.

Chodzi, o to aby mieć ich świadomość, znać ich rolę w naszym życiu i potrafić sobie z nimi umiejętnie poradzić, kiedy są dla nas trudne, kiedy wyprowadzają nas z dobrostanu. Stanu równowagi.  Nie mówię tylko o strachu, smutku czy żalu. Dla części osób równie trudną w przeżywaniu  emocją może okazać się radość. 

Kiedy nazywasz emocję – najlepiej na głos, ale można też robić to w ramach dialogu wewnętrznego – Twój mózg, Twój cały system nerwowy się uspokaja. Jako człowiek jesteś wtedy w pełni sprawnie operujący fizjologicznie. Jesteś w stanie przyjąć wyjaśnienia, zrozumieć sytuację, w której się znalazłeś. Znaleźć dla niej rozwiązania – jeśli są konieczne i sprawnie je wdrożyć. 

Będąc w stanie rozchwiania Twoje zdolności poznawcze i decyzyjne są ograniczone. Wykonujesz działania, które znasz z automatu, które są dla Twojego schematu funkcjonowania znane i bezpieczne. Ja, na przykład, zaczynam kompulsywnie sprzątać. Właśnie po tym rozpoznaję, że mam coś do ogarnięcia, że gdzieś jakiś smuteczek, albo żal, albo złość domagają się by je nazwać. Ale równie dobrze, można w obliczu złości wrzeszczeć na Bogu ducha winnych ludzi, w smutku  – uciekać, w żalu – wylewać pomyje na cały świat.

A wystarczy nazwać. 

Uznać emocje 

To jest słowo, które ma dla mnie ogromną siłę w zestawieniu z emocjami. Najbardziej podoba mi się jego angielska wersja „Acknowledgement”. Uznanie rozumiane jako akceptacja prawdy lub istnienia czegoś. W drugiej wersji jest to również wyrażenie wdzięczności i uznania dla czegoś. Bo emocja jest tylko fragmentem ścieżki do prawdy. Co jest dalej na tej ścieżce, o tym w innym wpisie. Nie zmienia to jednak faktu, że w świecie, gdzie emocje akceptowane są głównie na ekranach telewizorów lub w internecie, świadome przystanięcie na pierwszym kroku może być równie odkrywcze, wnoszące i rozwijające. 

Zapraszam Cię do uznania Twoich emocji. Nowych zdrowych emocji. Znalezienia dla nich miejsca w Twoim życiu. One oddadzą Ci po stokroć. Spokojem, poczuciem bycia przy sobie. Równowagą, za którą większość z nas tęskni. Moja Droga Nauczycielka – Sarah Peyton – nazywa taki sposób komunikacji ze sobą  językiem rezonansu – resonant language. Kiedy uznajemy swoje emocje rezonujemy z całym swoim jestestwem, z całym swoim potencjałem. Kiedy mówimy w ten sposób, do drugiego człowieka, wtedy rezonujemy z nim w pełni. 

Znajdź jedną emocję, którą masz w tej chwili w sobie i nazwij ją sobie na głos. Sprawdź, jak to u Ciebie ląduje …

Oczywiście, że:

  • jesteś smutny, jesteś smutna…
  • boisz się …
  • żałujesz …
  • cieszysz się …
  • wkurzasz się …

Jeśli ten tekst był dla Ciebie pomocny,  to zapraszam do pogłębienia praktyki z Poradnikiem „Autoempatia na wyciągnięcie ręki”.  W Poradniku udzielam wskazówek, jak rozpracowywać trudne tematy, z którymi borykamy się w życiu. W trzecim rozdziale Poradnika jest szeroko opisany schemat słuchania zdrowych emocji.

Zapraszam również do komentowania, zadawania pytań, bezpośredniego kontaktu ze mną i do dzielenia się tekstem ze znajomymi, jeśli uważasz, że może on wnieść coś dobrego do ich życia. 

 

Photo by Tom Pumford on Unsplash

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *