fbpx
empatyczna_mama

Dobra mama, dobry tata – pułapka kanibalizmu

Dobra mama? Smaczna jak pomidorowa? Lepiej nie. Empatyczna mama. Pełna empatii do siebie i do swojego dziecka. To brzmi lepiej.

empatyczna_mama

Każdy / większość  / być może niektórzy z rodziców zadają sobie to pytanie w procesie wychowania. Czy jestem dobrą mamą? Jak dobrym jestem tatą?  Dla mnie wymaganie od siebie bycia „dobrym rodzicem” to jedna z największych pułapek rodzicielstwa.

Długo zadawałam sobie to pytanie:

„Co to znaczy, że jestem dobrą mamą?”

Część odpowiedzi na to pytanie przyszła do mnie mniej więcej po 16 latach wychowywania dziecka.  Konkluzja, do jakiej doszłam, to po prostu stwierdzenie „Jestem mamą”.

Ta rola życiowa ma tyle odcieni i niuansów, że używanie jakichkolwiek przymiotników oznacza, że niestety często ją spłycamy.

Ja, jako matka najchętniej widzę swoją rolę jako ta do przytulania. Również ta od przegadywania barwnych i długich opowieści o smutkach i radościach dnia codziennego, gojenia lęków. Karmienia. Słuchania.
Tego nie da się zamknąć w słowie „dobra”.

Matka, a neurobiologia

Neurobiologiczne mama jest osobą, która buduje w dziecku bazę do wyjścia w świat, do samodzielności. Mama pomaga budować nam pierwsze połączenia mózgowe, które pozwalają później dziecku budować zaufanie do świata i do siebie samego.

Z punktu widzenia neurobiologii – młode niewykształcone mózgi (od zera do 21 lat) mają słabsze połączenia pomiędzy pierwotnymi częściami mózgu – mózgiem gadzim i ssaczym a korą nową. Części pierwotne rządzą emocjami. Kora nowa nazywa je i opisuje.

To dlatego, kiedy nasz dwu-, sześcio-, czy szesnastolatek nie potrafi sobie dać rady z życiem, kiedy jego emocje go przerastają – potrzebuje naszego wsparcia. Potrzebuje poprowadzenia za rękę po nowej ścieżce, przez cały swój układ nerwowy, aby tę emocję zrozumieć, nazwać, zintegrować  i móc dalej normalnie żyć. To rolą rodziców (a w początkowym okresie życia dziecka – matki)  jest  pomoc dziecku w zbudowaniu tych połączeń nerwowych, w sposób prawidłowy. Prawidłowość polega na tym, aby wzbudzana impulsem emocja po nazwaniu jej, pozwalała przetransformować impuls na działanie skuteczne i przemyślane.  Empatyczna mama pomaga dziecku kontaktować się z jego emocjami.

Proces wychowywania dziecka polega na wyczekiwaniu na pojawienie się impulsów z otoczenia wywołujących reakcje w latorośli i transformowanie ich za pomocą nazwania i opisywania emocji na skuteczne dla dziecka działanie (przykład takiej transformacji był opisany w jednym z poprzednich wpisów). I to wcale nie oznacza, że hodujemy empatyczne dziecko. To może być skutek uboczny. My po prostu pokazujemy co to znaczy radość, złość, smutek. Pokazujemy, nazywamy i pozwalamy iść dalej.

A poza domem?

Co w czasie, kiedy dziecko uczy się od innych? A co kiedy mniej więcej w trzecim roku życia zaczyna się proces socjalizacji – najpierw w przedszkolu, potem w szkole? Wtedy nie mogąc przez cały czas mieć wpływu na skuteczność takiego wychowania, musimy niwelować zmiany w domu. I rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Rozmawiać – najlepiej empatycznie. Nazywać emocje i potrzeby. Mówić językiem faktów. Porzucić język ocen i osądów.

Mózg jest neuroplastyczny przez całe życie, ale młode mózgi adaptują się do zmian i budują połączenia nerwowe szybciej niż po ukończeniu 21 roku życia. Czas potrzebny na utrwalenie nowej ścieżki neuronalnej rośnie wraz z wiekiem w postępie geometrycznym. Im starszy człowiek, tym dłużej ścieżka musi być powtarzana, żeby zachowanie stało się nawykiem.

Jeśli stworzyliśmy w pierwszych latach życia dobrą bazę, z której dziecko będzie czerpać, to zawsze może mu się ona zmienić, jeśli nie będzie trwale wspierana. Jeśli chcemy dokonać zmiany w zachowaniu dziecka, że im ono jest starsze, tym dłużej te zmiany będą zachodziły. Zaakceptuj to, to oznacza mniej pracy we wczesnych latach i dużo pracy w późniejszym wieku.

Wychowanie dziecka to proces wychowania zarówno dziecka, jak i rodzica.

„Końcowym produktem wychowania dziecka jest RODZIC”

Idealna mama

Jak w takim neurobiologicznym podejściu wyglądała by definicja „dobrego rodzica”?

Jesteśmy dobrymi rodzicami, bo 100% czasu spędzimy z dzieckiem, w 100% okoliczności, oceniamy prawidłowo sytuację, mamy 100% pewności, że nasz przekaz dotarł do dziecka. W 100% empatyczna mama. I w 100% empatyczny tata.

Nie ma szans, prawda? Nie ma szans, żeby w czasie jednego życia to osiągnąć. Widzicie już to? Na samą myśl, że nie jesteśmy w stanie spełnić tych wymogów rodzi się złość, bezsilność, frustracja. Pojawiają się emocje, za którymi stoi niespełniona potrzeba bycia perfekcyjnym i życia w idealnym świecie. Porównujemy się do ideału, który nie został nigdy urzeczywistniony i wymagamy od siebie, abyśmy stali się nadludźmi.

Nie mamy szans, być idealnymi rodzicami. Mamy wszystkie szanse, żeby się mylić, popełniać błędy i pozwolić na to naszym dzieciom!

Co dajemy sobie w zamian, za dążenie do takiego perfekcjonizmu?  Ponosimy bardzo wysokie koszty  – zarówno my, jak i dzieci. Nosimy w sobie nieprzetransformowane trudne emocje. Ta złość, bezsilność i frustracja zjadają nas powoli od środka.

Czas skończyć z tym autokanibalizmem. Koniec ze zjadaniem sobie życia przez ideały. Najwyższy czas zacząć żyć, tak jak potrafimy najpełniej. Czas zostać wystarczająco wspierającą mamą. I wystarczająco wspierającym tatą. Można również zostać empatyczną mamą lub empatycznym tatą. I ponieważ jako rodzice w większości przypadków nie zostaliśmy wychowani na empatycznych, to ten proces wychowania tym bardziej leży w naszych rękach. Nikt za nas tego nie zrobi, a da szansę naszym dzieciom.

Ślę uściski,

Empatyczna mama

Photo by Drew Hays on Unsplash

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *